Zmiana jest dobra czy zła? To dopiero pytanie. I oczywiście nie ma jednoznacznej odpowiedzi, ponieważ to zależy…
Zmiana jest naturalnym prawem świata, w którym żyjemy, i dzieje się niezależnie od tego, czy sobie tego życzymy, czy też nie. Są takie zmiany, które nie mają żadnego wpływu na nasze życie, i takie, które mogą je mocno przekształcić. Dlatego wiele osób boi się zmian.

 

Przyparci do muru


Tym, co różni ludzi, jest między innymi gotowość na zmiany. Jedni błyskawicznie przechodzą od planów czy marzeń do ich realizacji, inni robią długotrwały bilans strat i zysków, odbywają rozmowy ze znajomymi i rodziną, aby w końcu podjąć racjonalną decyzję. I są też tacy, którzy na sam dźwięk słowa zmiana dostają drgawek przerażenia. Ci dokonują zmian tylko w sytuacjach ostatecznych. Na nasz sposób myślenia o nowych sytuacjach wpływa wiele czynników, takich jak model wychowania czy osobiste doświadczenia. 

 


Wczesne doświadczenia


Jeżeli rodzice byli osobami lękliwymi, żyjącymi w obawie przed ludźmi i światem, to ich dziecko z taką postawą zacznie ten świat badać i poznawać. Mogli być również zwolennikami przeciętności lub zdawania się na los, co także będzie wpływało na kształtowanie postawy dziecka. Nasze późniejsze doświadczenia nakładają się na te podstawy pochodzące z domu. Jeżeli rodzina zachęcała nas do samodzielności, odwagi, próbowania, to pewnie zbieraliśmy doświadczenia, weryfikując różne swoje pomysły. Nauczyliśmy się, że nowość, ryzyko mogą być przyjemne. Jeżeli tak nie było, doświadczeń jest mniej, a lęków i obaw znacznie więcej.


Czy strefa komfortu zawsze jest przyjemna?


Absolutnie nie. Zwykle to określenie dotyczy naszego aktualnego sposobu życia, który dobrze znamy i wiemy, jak się w tej rzeczywistości odnaleźć. Jeżeli jest nam dobrze, wygodnie i bezpiecznie, to naturalnie dążymy do utrzymania takiego stanu. Trwaj chwilo, jesteś piękna! A co jeżeli jest nam źle, cierpimy i każdy dzień jest równie trudny jak poprzedni? Mamy dwie opcje. Dokonujemy zmiany lub pozostajemy w dotychczasowej sytuacji. 


Trwajmy, chociaż nam źle


„Ale jak to? Przecież jest beznadziejnie?” – może ktoś zapytać. Pewnie, tak jest, ale to znana nam beznadzieja. Utworzyliśmy już mechanizmy przetrwania i mimo wewnętrznej niezgody na sytuację zaadoptowaliśmy się do niej. To też może być swoista strefa komfortu. Wyjście z sytuacji niekorzystnej wymaga pewnego wysiłku i wiąże się z niewiadomą. Czy zmiana okaże się naprawdę lepsza niż to, co jest teraz? Poza tym człowiek jest mistrzem samooszukiwania się. Kiedy paraliżuje nas lęk przed zmianą, ryzykiem, myślimy sobie, że inni mają gorzej (zawsze się ktoś znajdzie), albo że ktoś się zmieni (to wybitnie ryzykowne założenie).

 

Sytuacja niezależna od nas


Dotarliśmy do tego, co przeraża wielu z nas. Zmiany wymuszone przez sytuację pandemii. Wiele osób musiało zaryzykować i wkroczyć w zupełnie nowe obszary działania, błyskawicznie rozgryzając tajniki zdalnego działania, czy też dzieląc dom na strefy pracy, nauki i wypoczynku. Nie zawsze się to udawało i stąd liczne sceny w tle ważnych spotkań służbowych. I znowu, dla jednych to wyzwanie, które powoli przeszło w stan adaptacji do nowej sytuacji, a dla innych bezustanny horror.


Co możemy zrobić, gdy niewiele możemy zrobić?

 

  1. Możemy opanować emocje, czyli pamiętać o tym, że to my nadajemy znaczenie sytuacji i nazywamy emocje, które się wtedy pojawiają. Te same sytuacje każdy z nas może inaczej zinterpretować i przez to odmiennie się w nich poczuć. Może to, co czuję, nie jest strachem, tylko niepokojem?
  2. Są ludzie, którzy mają skłonność do wyolbrzymiania przeżywanych emocji, szczególnie tych nazywanych negatywnie. Opowiadają o tym, że częściej przeżywają lęk, smutek, rozdrażnienie, złość. Opisanie wydarzeń dnia codziennego w takich kategoriach może powodować, że czują się nieszczęśliwi, niedowartościowani, przegrani. Warto spróbować interpretować sytuacje bardziej pozytywnie, traktując je jako doświadczenia, które czegoś nas uczą. To my decydujemy, jak zinterpretować świat wokół nas. Czy będziemy dostrzegać dobre, pozytywne , radosne chwile, czy też skupiać się na wyszukiwaniu tych gorszych.
  3. Spróbujmy zmienić sposób przeżywania sytuacji. Jeżeli nie mogę nic zrobić, to może warto poszukać dobrych stron lub chociaż szukać równowagi dla tych słabych. Jeżeli nie lubię swojej pracy, ale nie mogę jej teraz zmienić, to mogę spróbować dostrzec w niej dobre strony, np. przyjaznych współpracowników, z którymi lubię spędzać czas w przerwie na kawę, lub możliwość szkolenia nowych umiejętności.  
Zobacz także